Witajcie!
Zdecydowałem się założyć bloga z fanfiction ze świata Hobbita.
Nowe rozdziały będą ukazywały się co tydzień w niedziele.
A teraz bez zbędnych wstępów zapraszam do czytania.:)
Dawno dawno temu, mieszkał sobie hobbit. Mieszkał w dziurze, która dawała wszystkie wygody. Norka ta miała okrągłe drzwi i okna, przez które często hobbit patrzył. Hobbit mieszkający w tej dziurze ma na imię Bilbo Baggins i skończył już 44 lata. Jego rodzina była i wszakże jest teraz, poważana i uznawana za bogatą w całym Bag End. Krainy Bag End to najpiękniejsze miejsce na Zachodzie, mają zielone trawy, piękne łąki i oczywiście żyzne pola uprawne. Nieliczni wędrowcy przekraczający Bag End mówią, że można tam zapalić najlepszy tytoń na świecie. Hobbici przez to, że mieszkają w tak pięknym miejscu, nie myślą o żadnym zwiedzaniu innych krain, a tym bardziej o przygodach. Tego poranka zatem nie przeczuwający Bilbo ujrzał starca z siwą brodą, podartym ubraniu i z laską w dłoni, idącego w jego strone. Bilbo znał go, to Gandalf. Gandalf słynie z niesamowitych fajerwerków. Od razu ujrzał dzieciaki za nim, które prosiły o kolorowe wybuchy (tak mówiły na sztuczne ognie). Nagle Wędrowiec stuknął laską o ziemie i pojawił się motyl który zostawiał niebieski dym za sobą. Dzieci po chwili zaczęły go gonić.
Zdecydowałem się założyć bloga z fanfiction ze świata Hobbita.
Nowe rozdziały będą ukazywały się co tydzień w niedziele.
A teraz bez zbędnych wstępów zapraszam do czytania.:)
Dawno dawno temu, mieszkał sobie hobbit. Mieszkał w dziurze, która dawała wszystkie wygody. Norka ta miała okrągłe drzwi i okna, przez które często hobbit patrzył. Hobbit mieszkający w tej dziurze ma na imię Bilbo Baggins i skończył już 44 lata. Jego rodzina była i wszakże jest teraz, poważana i uznawana za bogatą w całym Bag End. Krainy Bag End to najpiękniejsze miejsce na Zachodzie, mają zielone trawy, piękne łąki i oczywiście żyzne pola uprawne. Nieliczni wędrowcy przekraczający Bag End mówią, że można tam zapalić najlepszy tytoń na świecie. Hobbici przez to, że mieszkają w tak pięknym miejscu, nie myślą o żadnym zwiedzaniu innych krain, a tym bardziej o przygodach. Tego poranka zatem nie przeczuwający Bilbo ujrzał starca z siwą brodą, podartym ubraniu i z laską w dłoni, idącego w jego strone. Bilbo znał go, to Gandalf. Gandalf słynie z niesamowitych fajerwerków. Od razu ujrzał dzieciaki za nim, które prosiły o kolorowe wybuchy (tak mówiły na sztuczne ognie). Nagle Wędrowiec stuknął laską o ziemie i pojawił się motyl który zostawiał niebieski dym za sobą. Dzieci po chwili zaczęły go gonić.
- Do licha z tymi dziećmi! Tylko myślą o fajerwerkach i wybuchach! - zaczął krzyczeć Gandalf.
Hobbit się uśmiechnął i powiedział.
- Dzień dobry, Gandalfie!
- Dzień dobry?! Dzisiaj dopiero co wchodze do Bag Endu i już mnie atakują dzieci! - odpowiedział Gandalf.
- Chodź do środka ochłonąć.
Bilbo podał czarodziejowi strawę i herbatę. Gandalf podziękował i zapytał:
- Bilbo, pare dni temu byłem w Rivendell, ponieważ doszły mnie plotki na temat pająków napadających na Beorna.
- A co ma do tego Rivendell?
- Na przykład to, że tam się skrył Beorn. Poprosił mnie o uwolnienie lasu i jego domu od pająków. Chcę zebrać pięć osób, które poszłyby ze mną. Ty jesteś ostatnią osobą, Bilbo Bagginsie.
- A co to za drużyna?
- Poznasz ich w swoim czasie, a teraz zapraszam cię na fajkę.
Przez cały ten czas Gandalf pokazywał na mapie miejsca, gdzie będą przechodzić.
- Na początku będziemy musieli pójść do Rivendell… Gandalf przerwał zaskoczony, gdyż nagle ni stąd ni zowąd ujrzał elfa.
- To jest Pharn, jeden z synów Elronda! - wykrzyknął zdumiony Gandalf. - Witam cię, Pharn synu Elronda!
- Witam cię również, Gandalfie.-odpowiedział elf.
- To Pharnie jest hobbit, o którym ci mówiłem.
- Miło mi pana poznać - z szacunkiem odpowiedział elf.
- Mi również bardzo miło-odpowiedział Bilbo.
Elf dziwnie się na niego popatrzył i po chwili się zapytał:
- Gandalfie, ale dlaczego on?
- Bo jako jedyny umie wślizgnąć się do starej twierdzy i zobaczyć, co tam się dzieje. - odpowiedział Gandalf
- A… Gdzie reszta?
- Spotkamy się z nimi w Rivendell. Bilbo, bierz za sobą swój słynny miecz nazywany Żądłem, plecak i kamizelkę z białych kamieni. Jutro idziemy z samego rana. - poważnym tonem zakomenderował Gandalf.
- Dobrze, chodźcie do środka. Odpocznijmy przed podróżą. - zaproponował Bilbo.
Wchodząc do środka elf zaczął chodzić po norze przyglądając się wszystkiemu po kolei z dużym zainteresowaniem. Gandalf zażyczył sobie herbaty i zaczął rozmowe z Pharnem.
- Jakie masz przeczucie na temat podróży?
- Dosyć mieszane. Czuję, że w twierdzy panuje ogromne zło i że nawet ty go nie możesz pokonać. Również czuję, że sam się boisz tam wejść.
- Masz racje. Lecz musze to zrobić.
- A co się tam kryje? - pyta się Bilbo.
- Nikt z nas tego nie wie-odpowiada Pharn.
Zapadła cisza, która wypełniła norę i stworzenia, które się w niej znajdowały.Tak zakończył się wieczór. Rano Bilbo bardzo zadowolony zjadł śniadanie, wziął miecz, plecak, kamizelkę i tak czekał na Gandalfa i Pharna. Po piętnastu minutach czekania obaj się zjawili.
- Możemy ruszać. - powiedział Gandalf.
- Czekajcie! Jednej rzeczy zapomniałem! -wykrzyknął Bilbo szybko biegnąc do sypialni i wyjmując z szuflady pierścień. Hobbit nie wiedział, jakie to zło i uważał pierścień za magiczny przedmiot do znikania.
- Możemy iść, mam już wszystko! - dziarsko zawołał Bilbo.
- Czego zapomniałeś w domu?- zapytał Pharn.
- Yyyy, chustke.
- Chodźmy już, bo nie dojdziemy tam nigdy.-powiedział Gandalf.
Bilbo idąc przez łąki, pola i rzeki wsłuchiwał się w głęboką ciszę. Ptaki ucichły, zwierzęta jeszcze spały, a droga dopiero co się zaczynała. Bilbo zmuszony coś powiedzieć zapytał, ile jeszcze drogi, lecz usłyszał tylko:
- Jutro o zmierzchu będziemy na miejscu.
Droga wydawała się bez końca. Po paru godzinach podróży Pharn powiedział:
- Zatrzymajmy się, tutaj zrobimy postój i coś zjemy.
- Nie. Niedługo będzie rzeka tam się zatrzymamy. - Odpowiedział Gandalf.
Świat, który niegdyś dla hobbita był wielki stał się wręcz przeogromny. Dom, który po raz kolejny opuszcza, jest wszystkim co ma, a raczej co jego rodzina ma. To jest właśnie życie Bagginsów:
tradycja z pokolenia na pokolenie. Hobbit zastanawiał się przez długi czas co będzie, gdy go zabraknie w Bag End. Również zastanawiał się, czy w ogóle wyjdzie cało z tej przygody.Tej Dawno dawno temu, mieszkał sobie hobbit. Mieszkał w dziurze, która dawała wszystkie wygody. Norka ta miała okrągłe drzwi i okna, przez które często hobbit patrzył. Hobbit mieszkający w tej dziurze ma na imię Bilbo Baggins i skończył już 44 lata. Jego rodzina była i wszakże jest teraz, poważana i uznawana za bogatą w całym Bag End. Krainy Bag End to najpiękniejsze miejsce na Zachodzie, mają zielone trawy, piękne łąki i oczywiście żyzne pola uprawne. Nieliczni wędrowcy przekraczający Bag End mówią, że można tam zapalić najlepszy tytoń na świecie. Hobbici przez to, że mieszkają w tak pięknym miejscu, nie myślą o żadnym zwiedzaniu innych krain, a tym bardziej o przygodach. Tego poranka zatem nie przeczuwający Bilbo ujrzał starca z siwą brodą, podartym ubraniu i z laską w dłoni, idącego w jego strone. Bilbo znał go, to Gandalf. Gandalf słynie z niesamowitych fajerwerków. Od razu ujrzał dzieciaki za nim, które prosiły o kolorowe wybuchy (tak mówiły na sztuczne ognie). Nagle Wędrowiec stuknął laską o ziemie i pojawił się motyl który zostawiał niebieski dym za sobą. Dzieci po chwili zaczęły go gonić.
- Do licha z tymi dziećmi! Tylko myślą o fajerwerkach i wybuchach! - zaczął krzyczeć Gandalf.
Hobbit się uśmiechnął i powiedział.
- Dzień dobry, Gandalfie!
- Dzień dobry?! Dzisiaj dopiero co wchodze do Bag Endu i już mnie atakują dzieci! - odpowiedział Gandalf.
- Chodź do środka ochłonąć.
Bilbo podał czarodziejowi strawę i herbatę. Gandalf podziękował i zapytał:
- Bilbo, pare dni temu byłem w Rivendell, ponieważ doszły mnie plotki na temat pająków napadających na Beorna.
- A co ma do tego Rivendell?
- Na przykład to, że tam się skrył Beorn. Poprosił mnie o uwolnienie lasu i jego domu od pająków. Chcę zebrać siedem osób, które poszłyby ze mną. Ty jesteś ostatnią osobą, Bilbo Bagginsie.
- A co to za drużyna?
- Poznasz ich w swoim czasie, a teraz zapraszam cię na fajkę.
Przez cały ten czas Gandalf pokazywał na mapie miejsca, gdzie będą przechodzić.
- Na początku będziemy musieli pójść do Rivendell… Gandalf przerwał zaskoczony, gdyż nagle ni stąd ni zowąd ujrzał elfa.
- To jest Pharn, jeden z synów Elronda! - wykrzyknął zdumiony Gandalf. - Witam cię, Pharn synu Elronda!
- Witam cię również, Gandalfie.-odpowiedział elf.
- To Pharnie jest hobbit, o którym ci mówiłem.
- Miło mi pana poznać - z szacunkiem odpowiedział elf.
- Mi również bardzo miło-odpowiedział Bilbo.
Elf dziwnie się na niego popatrzył i po chwili się zapytał:
- Gandalfie, ale dlaczego on?
- Bo jako jedyny umie wślizgnąć się do starej twierdzy i zobaczyć, co tam się dzieje. - odpowiedział Gandalf
- A… Gdzie reszta?
- Spotkamy się z nimi w Rivendell. Bilbo, bierz za sobą swój słynny miecz nazywany Żądłem, plecak i kamizelkę z białych kamieni. Jutro idziemy z samego rana. - poważnym tonem zakomenderował Gandalf.
- Dobrze, chodźcie do środka. Odpocznijmy przed podróżą. - zaproponował Bilbo.
Wchodząc do środka elf zaczął chodzić po norze przyglądając się wszystkiemu po kolei z dużym zainteresowaniem.
Gandalf zażyczył sobie herbaty i zaczął rozmowe z Pharnem.
- Jakie masz przeczucie na temat podróży?
- Dosyć mieszane. Czuję, że w twierdzy panuje ogromne zło i że nawet ty go nie możesz pokonać. Również czuję, że sam się boisz tam wejść.
- Masz racje. Lecz musze to zrobić.
- A co się tam kryje? - pyta się Bilbo.
- Nikt z nas tego nie wie-odpowiada Pharn.
Zapadła cisza, która wypełniła norę i stworzenia, które się w niej znajdowały.Tak zakończył się wieczór. Rano Bilbo bardzo zadowolony zjadł śniadanie, wziął miecz, plecak, kamizelkę i tak czekał na Gandalfa i Pharna. Po piętnastu minutach czekania obaj się zjawili.
- Możemy ruszać. - powiedział Gandalf.
- Czekajcie! Jednej rzeczy zapomniałem! -wykrzyknął Bilbo szybko biegnąc do sypialni i wyjmując z szuflady pierścień. Hobbit nie wiedział, jakie to zło i uważał pierścień za magiczny przedmiot do znikania.
- Możemy iść, mam już wszystko! - dziarsko zawołał Bilbo.
- Czego zapomniałeś w domu?- zapytał Pharn.
- Yyyy, chustke.
- Chodźmy już, bo nie dojdziemy tam nigdy.-powiedział Gandalf.
Bilbo idąc przez łąki, pola i rzeki wsłuchiwał się w głęboką ciszę. Ptaki ucichły, zwierzęta jeszcze spały, a droga dopiero co się zaczynała. Bilbo zmuszony coś powiedzieć zapytał, ile jeszcze drogi, lecz usłyszał tylko:
- Jutro o zmierzchu będziemy na miejscu.
Droga wydawała się bez końca. Po paru godzinach podróży Pharn powiedział:
- Zatrzymajmy się, tutaj zrobimy postój i coś zjemy.
- Nie. Niedługo będzie rzeka tam się zatrzymamy. - Odpowiedział Gandalf.
Świat, który niegdyś dla hobbita był wielki stał się wręcz przeogromny. Dom, który po raz kolejny opuszcza, jest wszystkim co ma, a raczej co jego rodzina ma. To jest właśnie życie Bagginsów:
tradycja z pokolenia na pokolenie. Hobbit zastanawiał się przez długi czas co będzie, gdy go zabraknie w Bag End. Również zastanawiał się, czy w ogóle wyjdzie cało z tej przygody.Tej niezwykle trudnej i niebezpiecznej przygody, która zapewne zmieni jego życie na zawsze.
Bo to co czyni życie pięknym to przeżycia, lecz tylko te dobre i piękne…
Rano, gdy słońce jeszcze było za chmurami, Gandalf, Pharn i Bilbo wstali. Napili się wody i przy okazji wzięli jej trochę do bukłaków. Gandalf powiedział:
- Dziś już będziemy w Rivendell, a raczej jeśli wszystko dobrze się ułoży, powinniśmy dotrzeć tam przed zmiechrzem.
- No tak… wilki. - powiedział Pharn.
- Jakie wilkị? - pytał zaciekawiony i zdumiony Bilbo.
- Wilki z mrocznej puszczy, które mają za zadanie zniszczyć Rivendell i także…
- Co?
- Bag End.
- Po co? Dlaczego?
- Bo ty tam mieszkasz. A ty masz pierścień.
- Skąd wiecie?
- Gollum został schwytany przez orków i torturowany. Powiedział tylko:
- Baggins!!! Bag End!!!
I tak hobbit się zastanawiał, dlaczego ten pierścień jest taki ważny i po co on go znalazł. I tak szli przez pare godzin wsłuchując się w szelest liści i ledwo słyszalny śpiew ptaków. Bilbo przypominał sobie droge. Na początku idą do Rivendell, póżniej przez góry (w których jak Gandalf znajdują się gobliny), póżniej trochę przez las i reszta łąki i pola.
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi…
Piotrek, bomba!
OdpowiedzUsuń